Modowy antykwariat – pora na selekcję garderoby
W życiu każdej z nas przychodzi taki moment. Zwykle dzieje się to na wiosnę, lecz nie jest to regułą. Czeka nas dość ciężka przeprawa, batalia przeplatana niekiedy łzami i szeregiem pytań i niejasności. Mowa rzecz jasna o selekcji garderoby.
Nie da się ukryć, że większość z nas zawartością swojej szafy mogłaby z powodzeniem obdarzyć kilka kobiet. Kupujemy bowiem ubrania często pod wpływem impulsu czy chwilowej zachcianki. Często jest tez tak, iż nosząc dla przykładu rozmiar 40, wybieramy rzecz w rozmiarze 36 – w myśl zasady: „kiedy schudnę, będzie jak znalazł”. Co jednak zrobić, gdy dodatkowe kilogramy jakoś nie chcą się od nas odczepić, a my mamy w swojej szafie czy garderobie mnóstwo za małych sukienek, spodni czy bluzek, a gdy próbujemy je przymierzać, okazuje się, że uszyte zostały chyba na piętnastolatkę o jak najbardziej chłopięcych kształtach?
„Lepsze wagowe jutro” – czyżby?
Czas spojrzeć prawdzie w oczy – nie ma najmniejszego sensu przetrzymywania rzeczy z tzn. nadzieją na lepsze wagowe jutro. Zabierają one tylko niepotrzebne miejsce, a przy okazji (co jest niestety częstym przypadkiem) wprawiają nas w niepotrzebne zdenerwowanie i rozżalenie. Gdy zatem zabieramy się do segregowania naszych ubrań, podzielmy je na trzy części. W pierwszej z nich powinny znaleźć się rzeczy, w których chodzimy i chodzić będziemy. Zawsze sprawdza się w tym przypadku klasyczna elegancja, wszak każda z nas powinna posiadać niezbędnik w postaci dobrze skrojonych spodni, marynarki, białej koszulowej bluzki oraz małej czarnej. Gdy mamy problemy z nadprogramowymi kilogramami, wybierajmy także rzeczy typu oversize, w których będziemy prezentować się dobrze. Do drugiej grupy zaliczamy egzemplarze, których nosić nie zamierzamy lub nie pozwala nam na to sylwetka. Za małe o dwa rozmiary sukienki, do tego ubrania, w których zwyczajnie źle się czujemy i niekorzystnie wyglądamy.
Co z nimi zrobić?
Bardzo dobrym pomysłem jest zaproponowanie ich przyjaciółkom (takie „wymianki ubraniowe” robią ostatnio ogromną karierę) lub oddanie potrzebującym (domy opieki i inne tego typu placówki z pewnością z chęcią je przyjmą i zrobią z nich dobry użytek). Trzecia grupa zwana jest przez stylistki i fashionistki „pudłem mięczaka”. W jej skład powinny wchodzić rzeczy, co do których mamy wątpliwości. Nosić czy nie nosić? Oddać czy zostawić? Spakujmy je zatem w pudełko i przenieśmy na tył szafy, być może za jakiś czas będziemy wiedziały, co z nimi zrobić.
Trochę szkoda…
Czy segregowanie szafy to czynność, po której pozostanie Ci niesmak i zły nastrój? Spróbujmy zrobić wszystko, aby tak się nie stało. Wszak pozostawiamy sobie te rzeczy, w których dobrze wyglądamy i się czujemy. Co z tego, że w garderobie będziemy posiadały 10 pięknych, lecz stanowczo za małych sukienek? Pamiętajmy o tym, iż to ubrania są dla nas, nigdy odwrotnie. Nie musimy na siłę przystosowywać naszych ciał do rozmiarów godnych modelek na wybiegach. Ważne jest, abyśmy dobrze czuły się w rzeczach, które nosimy! Nieważne, czy jest to model w rozmiarze 0 czy XL – ważne, by prezentować go z dumą!
Mam ten sam problem. Za dużo ciuchów, za mało miejsca 😀 chociaż bardzo się staram nie kupować do wpływem impulsu, to zazwyczaj i tak kończy się to tak samo… Trzeba się zmotywować wiosennymi porzadkami i cos z tym zrobić :p
Ja mam zawsze problem podczas selekcji szafy, bo szkoda mi tych ciuchów. A nuż jeszcze się przydadzą i jeszcze je założę ;/ Chyba, że wiem, że w czymś definitywnie nie będę chodzić, to od razu wyrzucam lub oddaję 🙂
Polecam akcje wymiany – nie dosc ze możesz wymienić niepotrzebne ciuchy na takie, w których na serio będziesz chodzić, to jeszcze będzie okazja zeby spotkac nowych znajomych i milo spędzic kilka godzin 😉 takie akcje są dość powszechne, wystarczy poszukac 🙂
Znam to trzymanie ubrań w myśl zasady „Jeszcze się przyda”… mhmmm, Taaa jasne. A prawda jest taka, że 80 % ubrań w mojej szafie znajduje się tylko w stanie „zawieszenia”- dosłownie 😀 Czekają rzeczywiście jak autorka to określiła na lepsze wagowe jutro. A tak serio to od jutra zaczynam się odchudzać – a nóż zmieszczę się w szorty z zeszłego sezonu – żartowałam 😀
mam to samo zwłaszcza z kieckami 🙁 niby nie ma w co się ubrać, a jak teraz się przeprowadziłam to zdziwienie skąd tyle tego
Ja bardzo dobrze znam problem chomikowania ciuchów, bo u mnie to jest chyba genetyczne – robi tak babcia, mama i ja ;p szkoda mi czegoś wyrzucać bo myślę że albo się przyda na sesję zdjęciową albo będzie koło domu
ja zawsze zbieram, zbieram, a bo się przyda, a potem dziwo że jak wyprowadzam się z akademika tyle tego jest ;p