Siłownie zewnętrzne – tylko dla młodych?
Siłownie zewnętrzne są już praktycznie wszędzie. W parkach, na osiedlach, nieopodal supermarketów. A jednak nie wiadomo jak podejść do rzeczy. Jak ugryźć temat siłowni plenerowych?
Nasuwa się nieśmiałe przeświadczenie, że warto zatrzymać się choć na chwilę, aby zadbać o to co mamy najcenniejszego. Przypomniał mi się niedawno zarejestrowany „obrazek” w lokalnym parku. Tuż ze sklepu wychodzi straszy pan z reklamówką zakupów i drepcze ścieżką zdrowia ku pobliskim blokowiskom. Na oko pan na emeryturze, po 70-dziesiątce. Dzień jak co dzień -przecież wraca tylko z zakupami. Nagle zatrzymuje się przed szeregiem urządzeń siłowni na wolnym powietrzu. Siateczka z zakupami musi poczekać na trawie. Staruszek chwyta za wioślarza i „płynie”. Niespiesznie, ale skoordynowane ruchy świadczą o tym, że to nie pierwszy raz. Obserwując sytuację zaczynam w duchu kibicować. Mój bohater siły charakteru przechodzi przez kolejne etapy rozpoczynając od orbitreka poprawiającego krążenie i wytrzymałość bez obciążania kolan.
Dotarł do trenażera ramion. Faktycznie jak na swoje lata ćwiczy fantastycznie! Nie pominął kół tai-chi. Wracając z zakupów pobliskim markecie wykonał pełen zakres ćwiczeń. Tych na masę i tych na wytrzymałość. A na deser była nawet relaksacja. Nie wytrzymałam. Podchodzę do staruszka w uśmiechu, gratuluję siły fizycznej, ale i tej duchowej, tej, która stanowi o codziennej pracy nad sobą. Z dumą opowiada o swojej partnerce, która ukochała podobno przyrząd twistera : „Wie pani… nasi rówieśnicy płacą ogromne pieniądze za leki, tracą bezcenny czas w szpitalach i przychodniach. My z małżonką przychodzimy na tę siłownię, właśnie na wolnym powietrzu, kiedy tylko mamy możliwość. I to zupełnie za darmo! Dbamy tym samym o zdrowie i kondycję. I mamy się świetnie!”.
I nie będzie dla nikogo tajemnicą, że ani pęd życia , ani bierne poddanie się tymczasowej zimowej stagnacji nie wpływa negatywnie na naszą kondycję fizyczną i psychiczną. Nieustanna galopada myśli i codziennych wyzwań jak na złość posadzona na korporacyjnym krześle, nie sprzyja głębokiemu oddechowi, ruchowi, a już na pewno dbałości o sylwetkę. Jak w przelocie zadbać o siebie, swoje ciało? Jak to zrobić mimo leniwej aury?
Wpis powstał dzięki materiałom ze strony Fitpark http://www.fitpark.pl/silownie-zewnetrzne.html, producenta urządzeń i wyposażenia siłowni zewnętrznych. Wszystkie sprzęty firmy Fitpark są certyfikowane i wykonane z najlepszych materiałów.
Nasuwa się prosta konkluzja, że aby odnieść jakikolwiek, choć mały sukces, należy przejść po prostu do działania. Niewymuszone, sukcesywne czyny mogą okazać się niezwykłym początkiem pracy nad samym sobą. Siłownie zewnętrzne na wolnym powietrzu powstają jak grzyby po deszczu. To fantastycznie spędzony czas w plenerze, gdzie ćwiczymy jak chcemy, ile chcemy, a jednak poprawiając własne warunki fizyczne. Jest niezłym przerywnikiem podczas joggingu, gdzie rozciągamy mięśnie, zmniejszając tym samym ryzyko kontuzji. Jak czytamy powyżej, siłownia zewnętrzna zachęca ludzi w każdym wieku, nie dyskryminuje. Co nie było możliwe w dusznej sali sportowej, ma miejsce wśród alejek parku. To zachęta nie tylko dla seniorów, ale i młodszych „zawodników” i „zawodniczek”.
Często widzę młode mamy, które pragną utracić zbędne po ciąży kilogramy. Korzystają z „biegacza” wprawiając ciało w ruch. Można tak przebiec kilometry mając w zasięgu wzroku swoja pociechę. A i one spoglądają radośnie jak ich mama z zapałem wraca do formy. Rezultaty w lecie będą zapewne imponujące! Starsze dzieci pielęgnują często te zdrowe nawyki, same próbując swoich sił na przyrządach. Niezdarnie? Nic nie szkodzi, chodzi też o zabawę. Siłownia zewnętrzna sprawia, że nierzadko ludzie nawiązują nowe znajomości i przyjaźnie, a czasem jest to szansa, żeby zamienić ze sobą po prostu kilka słów. Jeśli nie o wymianie doświadczeń atletycznych, to może tak jak ja w opowiedzianej historii – w celu przywitania się i pogratulowania sukcesów.