Hygge – zakochaj się w szczęściu
Jak cieszyć się z małych rzeczy i czuć się szczęśliwym każdego dnia? Nie zadręczać się problemami i żyć slow down? Mieć poczucie spełnienia i czerpać radość z każdej chwili?
Pytania trudne, ale nie dla każdego… Okazuje się, że Duńczycy nie dość, że znają odpowiedzi na te pytania to dodatkowo stworzyli markę szczęścia i relaksu. Brzmi błogo? Jeszcze jak. Zapraszamy w świat nicnierobienia czyli Hygge.
Hygge czyli przyjemna moc radości
Termin hygge wywodzi się od słowa „hyggja” kojarzącego się z poczuciem bezpieczeństwa, odpoczynkiem oraz kumulowaniem sił energetycznych. Dla Duńczyków termin hygge nie jest nowością, a pojęciem funkcjonującym od wieków. Tam jest to sposób na życie. Specyficzny zimny i deszczowy klimat spowodował, że Duńczycy odnaleźli schronienie w zaciszu własnych domów, doceniając czas spędzony z bliskimi przy kominku.
Jak zakochać się w szczęściu?
Niestety my Polacy nie mamy w tym względzie wiele do powiedzenia w tegorocznym konkursie World Happiness Report zajęliśmy 57 pozycję. Duńczycy natomiast od lat zajmują miejsce pierwsze i udowadniają, że są jednym z najszczęśliwszych narodów na świecie. Przeciętny Duńczyk spędza w pracy 37 godzin tygodniowo i ma 6 tygodni wakacji. Większość obywateli sześciomilionowego kraju udziela się w organizacjach społecznych i często spotyka się z przyjaciółmi. Mogłoby się wydawać, że mając taki grafik każdy z nas byłby szczęśliwy, ale czy na pewno? Śmiało można postawić tezę, że nie, bo nie każdy potrafi wyciągnąć z nadarzającej się chwili relaksu to co najcenniejsze – radość z przeżywanej chwili. Duńczycy natomiast potrafią cieszyć się ze wszystkiego. W lekturach poświęconych zjawisku Hygge mamy wypisane całe listy rzeczy, które sprowadzą nas do stanu miłego odpoczynku i szczęścia.
Zastanów się czy jesteś Hygge? Czy sprawia Ci radość oddawanie się ulubionej lekturze z kubkiem ciepłego napoju w rękach lub snucie się po domu bez celu? A może potrafisz złapać chwilę, gdy krople deszczu bębnią o parapet i właśnie wtedy wiesz, że żyjesz?
Hygge to nowy trend, który oparty na skandynawski designie wprowadza nas świat pięknych wnętrz i ciepłych przedmiotów. Firmy odzieżowe opierają najnowsze kolekcje na skandynawskim luzie, a przodowi blogerzy nie zapominają o tym, aby być Hygge. Pojawia się wiele publikacji z mantrami i radami jak być bardziej jak Duńczyk i cieszyć się z tego co daje życie. O jednym tylko zapominamy Duńczycy mają we krwi radość, błogość i relaks. Rodzą się z wiedzą jak kochać spalającą się świeczkę i doceniać chwilę ulatującego dymu.
My musimy natomiast odkryć radość w tym co nasze, i czerpać radość z małych chwil spędzanym razem. Bo Hygge to przede wszystkim bycie razem. Z przyjaciółmi, rodziną – jednym słowem z bliskimi. To wiosenny spacer pośród kwitnącej przyrody z ukochanym, pyszny posiłek z rodzicami czy zabawa z dzieckiem. My Polacy musimy nauczyć się jednego – kochajmy to co mamy. Nawet jeśli deszcz pada, a w pracy się nie układa – to i tak cieszmy się z tych małych drobnostek, robiąc to co ważne lub nie robiąc nic. Ważne, że razem 🙂
Ciekawy koncept 😉 jedna z tych sytuacji, kiedy okazuje się, że jeden język ma słowo na ideę, która w drugim trzeba pokazywać opisowo 🙂 a co do samego trendu, to w stu procentach go popieram. Trzeba cieszyć się życiem 😉
wiesz no, taka specyfika języków, które się kształtują kulturowo 😉 my też mamy określenia których nie ma w innych językach lub mają inny charakter np. my mamy język ojczysty, ale w estońskim lub węgierskim to określenie będzie brzmiało jako „język matki”. 🙂
a no trzeba, w końcu człowiek nie kot, ma tylko jedno życie 🙂
Nie słyszałam jeszcze o tym trendzie, ale słyszałam o innych, których możemy uczyć się od Skandynawów. Zmiana podejścia przy naszej mentalności byłaby nie lada wyzwaniem, ale warto próbować 🙂
Ja akurat spotkalam sie z tym terminem wczesniej, mam znajomych z Danii. Ale pamiętam, że kiedy pierwszy raz o tym usłyszalam, to bardzo mi sie spodobalo to pojecie 🙂 I masz racje z ta mentalnością: od niektorych moze to wymagac sporo pracy i motywacji 🙂
patrząc na obecną Skandynawię boję się co by mogło dla nas wyniknąć politycznie jakbyśmy wzięli z nich przykład… więc można owszem skopiować parę rzeczy ale tak bez przesady 🙂
Nie wiem, ja np. nie rozumiem całej tej fascynacji Hygge – i nie widzę w tym nic nadzwyczajnego czy trudnego. Zachwyt szumem deszczu, umiłowanie ciszy, kontemplacja piękna natury, radość z obcowania z bliską mi osobą, uśmiech dziecka, bliskość psychiczna i fizyczna.. nie trzeba być super „zaawansowanym duchowo” by czuć że w każdej z tych czynności kryje się pewna mistyka. Radzę zaznajomić się z filozofią wschodu, a przestaniecie zachwacać się.. duńczykami 😀 Myjąc naczynia skupiam się na.. myciu garów (to podobno uważność) – no dobra, tu już przesadziłam :D. Jedni nazywają to hygge, inni sztuką teraźniejszości – wiem bo w liceum łaknęłam te wszystkie „odkrywcze” książki. Oh ah,” to dzięki nim zmywanie i picie kawy nabrało sensu” 😀
Ciekawa rzecz….nam Polakom trudno znaleźć czas na cieszenie się wolnym czasem, bo często jak takowy się pojawi, to zaraz sobie przypominamy że trzeba zrobić jeszcze milion rzeczy. No i mamy marudną naturę ;p
ciekawe, ale nie wiem, jak by było możliwe wdrożenie tego w polskie realia, gdzie ciągle żyjemy w nerwach i stresie, bo to wydatki, praca itp.